Na początku była cisza…

Nie wiem, czy to dobry moment na początek.
Ale przecież żaden początek nie bywa dobry — bywa prawdziwy.
A to wystarczy.

Nie piszę, by przekonywać.
Nie tworzę tego miejsca, by mieć rację.
To nie jest blog z poradami. Nie znajdziesz tu gotowych odpowiedzi.
Być może nie znajdziesz tu nawet pytań, które zadajesz na co dzień.

To przestrzeń dla tych, którzy… czują inaczej.
Głębiej. Wolniej. Może za cicho.
To miejsce mężczyzny, który nie jest głośny, ale jest obecny.
Nie staje na środku sceny. Siedzi przy stole — w starym, cichym gabinecie.
Wokół książki, półcienie, światło wpadające przez wysokie okno.
W ręku pióro. W oczach — to, czego nie da się opowiedzieć jednym zdaniem.

Pisze, żeby nie zapomnieć tego, co niewidoczne.
By nadać sens słowom, które nigdy nie zostały wypowiedziane.
Pisze, bo jest człowiekiem — pełnym sprzeczności:
czułym i chłodnym, wierzącym i wątpiącym,
bliskim, choć często nieobecnym.

Nie szuka tłumów.
Szuka jednego spojrzenia, które przeczyta między wersami.
Jednego serca, które odnajdzie się w jego milczeniu.

Pisalnia to nie jego imię. To echo.
To dom dla tych, którzy czują więcej, niż wypowiadają.

Nie wiem, kim jesteś Ty — po drugiej stronie tego tekstu.
Ale jeśli zostałeś tu chwilę dłużej, jeśli coś zadrgało w Tobie między słowami —
to znaczy, że ten początek nie był przypadkiem.

Zostań, jeśli chcesz.
Następne zdania już czekają.

Sam, a samotność

W czasach, gdy relacje międzyludzkie często przypominają emocjonalne negocjacje... 

Gdzie iść...

Był nocą. Zawsze był nocą. Nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widział wschód słońca....

Należy do: